Londyn,
24.01.1997r.
Taaaa…
U mnie wszystko gra, choć te debilne uniformy to mogliście sobie darować. Co chwila poznaję nowych wampibraci, co chwila kłócę się z wielmożnym ciałem pedagogicznym, co chwila mam dość tej całej hałastry, ogólnie - sielanka. Jak będziesz w stolicy to zobacz Pałac Kultury, Łazienki, Zamek, czy co tam chcesz. Kiedyś mi się podobały, jak jeszcze nie myślałam o smaku krwi w żyłach przechodniów. Wydaje mi się, że Ty jesteś taka, jaka byłam ja przed przemianą. Zobacz też cmentarz na Powązkach i powiedz mi, dlaczego nie ma tam mojego nazwiska.
U mnie wszystko gra, choć te debilne uniformy to mogliście sobie darować. Co chwila poznaję nowych wampibraci, co chwila kłócę się z wielmożnym ciałem pedagogicznym, co chwila mam dość tej całej hałastry, ogólnie - sielanka. Jak będziesz w stolicy to zobacz Pałac Kultury, Łazienki, Zamek, czy co tam chcesz. Kiedyś mi się podobały, jak jeszcze nie myślałam o smaku krwi w żyłach przechodniów. Wydaje mi się, że Ty jesteś taka, jaka byłam ja przed przemianą. Zobacz też cmentarz na Powązkach i powiedz mi, dlaczego nie ma tam mojego nazwiska.
Całusy
z piekła,
A.
A.
Warszawa, 31.01.1997r.
Droga Alice!
Doleciałam. Obeszło się bez większych komplikacji. Wszystko jest tak, jak
opisywałaś. Daję radę! Nawet mówienie po polsku dobrze mi wychodzi.
Muszę Ci przyznać rację. Polacy to bardzo sympatyczni ludzie. Jednak niestety
nie ci pracujący w urzędach. Prawie pogryzłam się z „panią” (przysięgam, że na
nią nie wyglądała), która dawała mi mój nowy dowód. Byłam w Pałacu Kultury, w
tym parku o którym tyle mi mówiłaś i w Twojej rodzinnej miejscowości. Bardzo mi
się tu podoba. Jestem tu zaledwie od tygodnia, a czuję się, jakbym spędziła tu
całe swoje życie.
Mam nadzieję, że nie rozrabiasz. Ja nie wiem kiedy wrócę, ale na pewno nie w tym, ani w przyszłym roku. Niestety nie mogę ci wytłumaczyć o co chodzi. Mam nadzieję, że rozumiesz.
Mam nadzieję, że nie rozrabiasz. Ja nie wiem kiedy wrócę, ale na pewno nie w tym, ani w przyszłym roku. Niestety nie mogę ci wytłumaczyć o co chodzi. Mam nadzieję, że rozumiesz.
Pozdrawiam
Jasmine Stewart
Jasmine Stewart
Londyn, 13.03.1997
Najdroższa
J.!!!
Zanim przeczytasz resztę tego listu, wiedz, że po pierwsze: wasza kucharka to
kompletna porażka i czasami powinna
próbować własne twory, a po drugie: to naprawdę nie moja wina, że nie ma już
gdzie ich serwować. Ten ogień zaprószył się sam, przysięgam na moje włosy!
Dobra, pewnie i tak dostaniesz sympatyczny liścik od któregoś z jakże uroczych
opiekunów, więc nawet nie marnuję papieru, i tak na mnie nawrzeszczysz. Pomijając
płonące stołówki, jest w miarę dobrze. Nie odzywasz się, ja uzupełniam katalog
możliwych kar i zakazów (serio, już nie wiedzą czego mi zakazać).
Wspominałam Ci o moim nowym kumplu? Timothy Anders. Klasyczny przykład łamacza serc, ale nie martw się, nie jestem nim zainteresowana. Nasze pierwsze spotkanie zakończyło się jego złamanym żebrem i moim karnym dyżurem na sprzątanie. Swoją drogą, z tym radzę sobie świetnie – wystarczy, że pojawię się na korytarzu, a wszystko lśni, aż wali po oczach. Cóż, moje imię samoistnie wywołuje popłoch wśród kochanych rówieśników.
Ach, ta popularność… W każdym razie, nie spotykam się z nikim, więc możesz się powstrzymać przed jakimkolwiek komentarzem na ten temat. Te wszystkie wampirze samce to takie macho, że ubrudzony mundurek skutkuje oczętami pełnymi łez gorzkich jak grejpfrut. Gdzie ci mężczyźni, jasna cholera…
Dobra, kończę, bo jeszcze dostanę karę za nadmierne wykorzystywanie dóbr naturalnych, jakim jest papier.
Biedne drzewka…
Całusy z wampirlandu,
A.
Wspominałam Ci o moim nowym kumplu? Timothy Anders. Klasyczny przykład łamacza serc, ale nie martw się, nie jestem nim zainteresowana. Nasze pierwsze spotkanie zakończyło się jego złamanym żebrem i moim karnym dyżurem na sprzątanie. Swoją drogą, z tym radzę sobie świetnie – wystarczy, że pojawię się na korytarzu, a wszystko lśni, aż wali po oczach. Cóż, moje imię samoistnie wywołuje popłoch wśród kochanych rówieśników.
Ach, ta popularność… W każdym razie, nie spotykam się z nikim, więc możesz się powstrzymać przed jakimkolwiek komentarzem na ten temat. Te wszystkie wampirze samce to takie macho, że ubrudzony mundurek skutkuje oczętami pełnymi łez gorzkich jak grejpfrut. Gdzie ci mężczyźni, jasna cholera…
Dobra, kończę, bo jeszcze dostanę karę za nadmierne wykorzystywanie dóbr naturalnych, jakim jest papier.
Biedne drzewka…
Całusy z wampirlandu,
A.
Londyn,
17.01.1998
Cześć, opiekunko.
Miło,
że o mnie pamiętasz. „Nie wiem na jak długo wyjeżdżam” – akurat. Jeśli chciałaś
się mnie pozbyć, trzeba było tak od razu.
Zresztą, nieważne. Obiecałam przysyłać listy, więc słowa dotrzymam. Uraczę Cię
ujmującym opisem ostatnich miesięcy.
Kary mi się mnożą, mam już zakaz używania tostera, mogę się czesać nie częściej niż trzy razy dziennie po 5 minut, nie mogę nosić szarych skarpetek (wbrew pozorom ta kara jest dotkliwa), nie mogę używać kalkulatora (po co?), nie mogę przeglądać książek w bibliotece z działu botanicznego i inżynieryjnego (och, Boże w Niebiosach, cóż ja pocznę nie mogąc dotrzeć do tak bezcennej wiedzy?!), przedostawać się windą mogę tylko pomiędzy drugim, a piątym piętrem (a to wygodniccy egoiści!), i wiele innych takich kwiatków. Cóż, życie jest usłane kolczastymi różami, a wampirze „nieżycie” to dopiero wyzywanie. Nie wiem jak Ty się tłumaczysz tym wszystkim wysoko postawionym snobom, skoro jeszcze chodzę i to na dwóch nogach! Dzisiaj Tim wyciągnął mnie z zajęć bujając coś belferce Larousse, że pilnie wzywa mnie doktor Brown. Ta dwójka musi być ze sobą blisko, bo już na obiedzie mnie przydybali, co – jeśli nie wiesz – jest rzeczą doprawdy niecodzienną. Żeby opiekun z 2 pietra pofatygował się do gabinetu doktora na 5 piętrze i to w innym skrzydle budynku – nie wiem czy wieść o końcu świata byłaby wystarczająco dobrym powodem do tak wyczerpującego spaceru.
Pomijając soczystą kłótnię, bezowocny wykład na temat szczerości i świecenie moimi sarnimi oczętami, dostałam dwa tygodnie szlabanu na czytanie książek po węgiersku. Chyba muszę kończyć, bo łzy zbierające mi się w oczach i szloch wydobywający się z mojego gardła, spowodowane tak okrutną karą utrudniają mi pisanie tych słów. A w ogóle to czytasz te moje zgrabne liściki?
Kary mi się mnożą, mam już zakaz używania tostera, mogę się czesać nie częściej niż trzy razy dziennie po 5 minut, nie mogę nosić szarych skarpetek (wbrew pozorom ta kara jest dotkliwa), nie mogę używać kalkulatora (po co?), nie mogę przeglądać książek w bibliotece z działu botanicznego i inżynieryjnego (och, Boże w Niebiosach, cóż ja pocznę nie mogąc dotrzeć do tak bezcennej wiedzy?!), przedostawać się windą mogę tylko pomiędzy drugim, a piątym piętrem (a to wygodniccy egoiści!), i wiele innych takich kwiatków. Cóż, życie jest usłane kolczastymi różami, a wampirze „nieżycie” to dopiero wyzywanie. Nie wiem jak Ty się tłumaczysz tym wszystkim wysoko postawionym snobom, skoro jeszcze chodzę i to na dwóch nogach! Dzisiaj Tim wyciągnął mnie z zajęć bujając coś belferce Larousse, że pilnie wzywa mnie doktor Brown. Ta dwójka musi być ze sobą blisko, bo już na obiedzie mnie przydybali, co – jeśli nie wiesz – jest rzeczą doprawdy niecodzienną. Żeby opiekun z 2 pietra pofatygował się do gabinetu doktora na 5 piętrze i to w innym skrzydle budynku – nie wiem czy wieść o końcu świata byłaby wystarczająco dobrym powodem do tak wyczerpującego spaceru.
Pomijając soczystą kłótnię, bezowocny wykład na temat szczerości i świecenie moimi sarnimi oczętami, dostałam dwa tygodnie szlabanu na czytanie książek po węgiersku. Chyba muszę kończyć, bo łzy zbierające mi się w oczach i szloch wydobywający się z mojego gardła, spowodowane tak okrutną karą utrudniają mi pisanie tych słów. A w ogóle to czytasz te moje zgrabne liściki?
Uściski z piekła
bez książek po węgiersku
A.
bez książek po węgiersku
A.
P.S.
Tak w ogóle to masz zamiar wracać?
Truskolasy, 1.11.1999r.
Droga Alice!
Droga Alice!
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam. Miałam dużo pracy. Jednak zważając
na sytuację, musiałam napisać.
Dostałam wczoraj list, od samegoEd dyrektora placówki. Nie jestem
zadowolona Twoim zachowaniem. Jak mogłaś podpalić szkolną stołówkę?! Rozumiem,
że jedzenie w niej serwowane nie jest najlepsze ale bez przesady! Bardzo sobie
nagrabiłaś moja panno! Wiem, że chciałaś, żebym przyjechała na Sylwestra, ale
nie wiem czy tym zachowaniem sobie zasłużyłaś. Muszę się poważnie zastanowić.
Jednak to nie jest jedyna sprawa, którą do Ciebie mam. Znalazłam grób Twoich
rodziców. Zginęli w Truskolasach i tu
też zostali pochowani. Zgodnie z Twoją wolą byłam zapalić, w ten szczególny
dzień świeczkę na ich grobie. Nie uwierzysz kogo spotkałam! Otóż, jak się
dowiedziałam Twoja siostra żyje! Po wypadku trafiła do Domu Dziecka w tej
miejscowości i potem do bardzo miłej rodziny zastępczej. Porozmawiałyśmy
chwilkę, a potem jej „rodzice” zaprosili mnie na kawę. Niestety, ale dla niej
ty nie żyjesz, więc uprzedzam Twój następny krok. Nie przyjeżdżaj tu, ona już
przywykła… Przez cały ten dzień miałam chandrę. Bardzo zdołowała mnie pewna
scena. Grób Twoich rodziców znajduje się obok wielkiego drzewa z jednej strony
i nagrobka z drugiej. Właśnie dzisiaj razem z babcią stało tam dwóch chłopców.
Byli bardzo przybici. Myślę, że leży tam ich matka. Tak, czy siak najbardziej
zrobiło mi się żal tego młodszego. Mały blondynek strasznie się rozkleił. Jego
babcia długo nie mogła znaleźć chusteczek, więc ja nadeszłam z pomocą. Podałam
małemu opakowanie i spojrzałam mu w jego smutne oczka. Prawie sama się
rozkleiłam. Nie pytałam się o osobę dla której tu przyszli. Jedyne czego się
dowiedziałam to, że chłopak ma na imię Kuba. Jednak, jak już mówiłam, ten dzień
mnie zdołował. Od dawna nie obchodzę tego święta i już prawie zapomniałam, jak
to jest…
Tuż przed świętami, życzę Ci żebyś, więcej nie narozrabiała. Trzymaj się ciepło.
Dostałam wczoraj list, od samego
Tuż przed świętami, życzę Ci żebyś, więcej nie narozrabiała. Trzymaj się ciepło.
Pozdrawiam
Jasmine Stewart
Ps. Jestem bardzo zajęta, więc nie wiem kiedy napiszę następnym razem.
Jasmine Stewart
Ps. Jestem bardzo zajęta, więc nie wiem kiedy napiszę następnym razem.
Londyn, 15.06.2004
J.,
proszę, zadzwoń.
A.
Truskolasy,1.04.2006r.
Droga Alice! Pewnie dziwi Cię to, że zamiast dzwonić piszę, ale niestety mój telefon odmówił posłuszeństwa. Dzisiaj kolejny nudny dzień w pracy. Bycie sekretarką prezydenta jest bardzo nużące. Jednak dzięki temu mogę wykonywać polecone mi przez Radę zadania. Dwa dni temu, dołączyły do mnie dwie nowe wampirzyce. Mają mi pomóc w nowej tajnej misji. Już nie mogę się doczekać! (czujesz ten sarkazm?) Mam cichą nadzieję, że po tej „tajnej misji” wrócę do domu. Bardzo mi się tu podoba, jednak tęsknię. Zresztą, jeśli tak dalej pójdzie to Ty skończysz szkolenie, a ja Cię nie zobaczę w mundurku! Tak, tak! Dostałam informację, że nareszcie dostosowałaś się i nosisz go! Jestem z Ciebie taka dumna! Podobno Samantha nareszcie Ci przemówiła do rozumu, to prawda? Tak, czy siak mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Bądź grzeczna i napisz mi, lub zadzwoń (jak mi wreszcie telefon naprawią), jak zakończyła się ta cała sprawa z Alexandrem. Podobno mają zgodzili się na ich ślub?! To prawda?
Droga Alice! Pewnie dziwi Cię to, że zamiast dzwonić piszę, ale niestety mój telefon odmówił posłuszeństwa. Dzisiaj kolejny nudny dzień w pracy. Bycie sekretarką prezydenta jest bardzo nużące. Jednak dzięki temu mogę wykonywać polecone mi przez Radę zadania. Dwa dni temu, dołączyły do mnie dwie nowe wampirzyce. Mają mi pomóc w nowej tajnej misji. Już nie mogę się doczekać! (czujesz ten sarkazm?) Mam cichą nadzieję, że po tej „tajnej misji” wrócę do domu. Bardzo mi się tu podoba, jednak tęsknię. Zresztą, jeśli tak dalej pójdzie to Ty skończysz szkolenie, a ja Cię nie zobaczę w mundurku! Tak, tak! Dostałam informację, że nareszcie dostosowałaś się i nosisz go! Jestem z Ciebie taka dumna! Podobno Samantha nareszcie Ci przemówiła do rozumu, to prawda? Tak, czy siak mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Bądź grzeczna i napisz mi, lub zadzwoń (jak mi wreszcie telefon naprawią), jak zakończyła się ta cała sprawa z Alexandrem. Podobno mają zgodzili się na ich ślub?! To prawda?
Pozdrawiam
Jasmine Stewart
Greenwich, 10.11.2010
Tak,
szkolenie w mieście innym niż Londyn. Coś jak wycieczka szkolna. Bosko. Nie
wiem po co to piszę, ale jest nieźle. Timothy szaleje, ale to już chyba norma.
Nie napiszę, co ja robię, bo boję się o Twoją niewinna psychikę. Tak w ogóle to
zadzwoń.
A.
Warszawa, 16.12.2011r.
Droga Alice!
Droga Alice!
Mam nadzieję, że jak dostaniesz
ten list to z krzesła nie spadniesz. Po tym, jak weszły w obieg telefony i
podróże samolotami stały się bardziej popularne, zaprzestałyśmy pisania.
Dlatego, jako, że wyprowadzam się z Warszawy i wracam do Londynu (to ta dobra
wiadomość, o której Ci mówiłam), postanowiłam, że nasza ostatnia rozmowa,
podczas rozłąki, odbędzie się właśnie tak.
Wczoraj byłam odwiedzić grób Twoich rodziców ostatni raz. Zapaliłam też świeczkę na grobie obok. Pożegnałam się z Twoją siostrą i tak jakoś zrobiło mi się smutno. Potem wróciłam do Warszawy i zaczęłam się pakować. To miejsce naprawdę się zamieniło od czasu kiedy przyleciałam tu w 1997 roku. Bardzo się do niego przywiązałam. Myślę, że naprawdę będę tęsknić. Dzisiaj był mój ostatni dzień w pracy. Prezydent przyniósł mi kwiaty i podziękował za te piętnaście lat pracy u niego. Boże! Jak ten czas szybko leci! Dodał jeszcze, że naprawdę nie wyglądam na czterdziestolatkę (według mojego polskiego dowodu, urodziłam się w 1971r.). Ja tylko się uśmiechnęłam i pominęłam fakt, że w tym roku powinnam skończyć 191 lat. Tak, czy siak były jeszcze inne prezenty i oczywiście łzy (również moje).
Niestety nie zobaczymy się w święta. Wracam dopiero 29.12. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
Pozdrawiam
Jasmine Stewart
Wczoraj byłam odwiedzić grób Twoich rodziców ostatni raz. Zapaliłam też świeczkę na grobie obok. Pożegnałam się z Twoją siostrą i tak jakoś zrobiło mi się smutno. Potem wróciłam do Warszawy i zaczęłam się pakować. To miejsce naprawdę się zamieniło od czasu kiedy przyleciałam tu w 1997 roku. Bardzo się do niego przywiązałam. Myślę, że naprawdę będę tęsknić. Dzisiaj był mój ostatni dzień w pracy. Prezydent przyniósł mi kwiaty i podziękował za te piętnaście lat pracy u niego. Boże! Jak ten czas szybko leci! Dodał jeszcze, że naprawdę nie wyglądam na czterdziestolatkę (według mojego polskiego dowodu, urodziłam się w 1971r.). Ja tylko się uśmiechnęłam i pominęłam fakt, że w tym roku powinnam skończyć 191 lat. Tak, czy siak były jeszcze inne prezenty i oczywiście łzy (również moje).
Niestety nie zobaczymy się w święta. Wracam dopiero 29.12. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
Pozdrawiam
Jasmine Stewart
Rooksha&Wariatka
Och i pojawił się Kuba, co prawda jako chłopaczek. Czekam na następny rozdział żeby wgryźć się w tę opowieść :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D My za to z niecierpliwością czekamy na ekscesy Tytonia i Weroniki :)
UsuńHey guys :D Rozdział świetny, fanje są te listy. Btw ciekawe kary, zakaz noszenia szarych skarpetek xD
OdpowiedzUsuńPostaram się o coś jeszcze lepszego w przyszłości, obiecuję :D
Usuń~Rooksha
Nie wiedziałam, że moje koleżanki z klasy są tak utalentowane...
OdpowiedzUsuńRooksha mój ty Lou ,pisz tę czwarty rozdział szybko, bo nie mogę się doczekać.
~Harry Królewski
Dzięki:D Harry, Ty moja miłości udusze Cie :*
Usuń