Proszę Was, drogie czytelniczki o uruchomienie wszelkich
pokładów wyobraźni przed przeczytaniem tego rozdziału :D
<<<<<<<<<<<<<<<
„Płyną noce, mijają dnie,
Niewiele pamiętam,
Upadam byle gdzie.”
*Oczami Jasmine*
„This
could be
Para-para-paradise
Para-para-paradise
Para-para-paradise” – śpiewałyśmy z Alice.
Wracałyśmy razem z Kubą, Wojtkiem, Łukaszem, Robertem i
oczywiście Harrym. Chłopaki uparli się, że nas odprowadzą, a ja nie miałam siły
im tłumaczyć, że nie. Alice była w stanie totalnego upojenia. Uwiesiła mi się
na ręku i wrzeszczała do ucha. Sporo dzisiaj wypiliśmy. Choć akurat w tej
kwestii, wampir ma o wiele lepiej od człowieka. Możemy się uchlać, ale nie
musimy tego odczuwać. Po prostu możemy, ale nie musimy. To na pewno plus, bo
patrząc na chłopaków to będą mieć jutro gigantycznego kaca. Tak, czy siak
śpiewałyśmy na cały regulator, a płeć przeciwna (w tym stanie, w którym była)
zdołała zawyć na koniec „Ooooooooooo”. Nagle koło mnie pojawił się Kuba. Alice
odkleiła się ode mnie i przykleiła się do Roberta, wprawiając tym samym w złość
Harry'ego. Gdyby nie Wojtek, któremu nagle zachciało się nagle przytulić do
Loczka, to pewnie rzuciłby się na przystojnego piłkarza. W każdym razie blondyn przyglądał mi się
troskliwie. Spojrzałam na swój strój. Piękna, śnieżnobiała suknia, nie była już
taka śnieżnobiała. Szczególnie po tym, jak Alice wypluła na mnie zawartość
swojego kieliszka z czerwonym winem. Stało się to wtedy, gdy Łukasz (pod
wpływem całej butelki wódki) uklęknął i podarował stare, wymięte sreberko (w
jego mniemaniu pierścionek z brylantem) Robertowi pytając „Zostaniesz moją
żoną?”. Bobek spojrzał na niego, jak na idiotę i odpowiedział: „Są dwa, albo
nawet trzy powody przez które odpowiem NIE!”. Po tych słowach Piszczu padł na
podłogę i niestety on, jako jedyny, wracał na tarczy, a raczej na barkach Wojtka.
Tak, czy siak Kuba patrzył na mnie z troską. Nagle zdjął marynarkę i nałożył mi
ją na ramiona. Rozwiązał swoją muszkę i rozpiął trzy guziki przy koszuli. Nie
było mi zimno, ale podobał mi się jego zapach, więc nie marudziłam.
- Dziękuje. – powiedziałam uśmiechając się.
On odwzajemnił gest. Szliśmy tak wsłuchując się w rozmowy
chłopaków.
- Nie wiedziałam, że Harry tak świetnie mówi po polsku. –
powiedziałam śmiejąc się.
- A ja, że Wojtek tak świetnie po węgiersku. –
odpowiedział.
W tym momencie doszliśmy do naszego domu. Był to wielki,
bardzo nowoczesny budynek. W końcu mieszkałyśmy tam nie same, lecz z całą
zgrają wampirów. Po prostu wyborne towarzystwo!
- To co? Poprawiny? – zapytał nagle Wojtek, próbując
ustawić Łukasza do pionu.
- No pewnie! – krzyknęła Alice, zanim zdążyłam cokolwiek
powiedzieć – Zapraszamy!
Posłałam jej mordercze spojrzenie, jednak ona go nie
zauważyła zajęta wpuszczaniem chłopaków do środka. Jedynie Kuba czekał i patrzył na mnie
pytającym wzrokiem. Kiwnęłam głową, zapraszając go do środka.
- To coś… Jakby blok? – zapytał.
- Akademik dla wybrańców. – uśmiechnęłam się – Robię
drugi kierunek studiów i wiesz…
- Mieszkacie razem?
- Tak jakby. Mamy dwie oddzielne sypialnie złączone
wspólnym salonem.
- To fajnie! – powiedział przepuszczając mnie w drzwiach.
* *
*
Gdyby ktoś teraz, nagle, wszedł do naszego pokoju to
pewnie by wpadł w niezłą konsternację. Otóż na podłodze siedziały dwie
dziewczyny i czterech chłopaków (Łukasz dogorywał na kanapie) i grało w pokera.
Sądząc po ich stanie, w rozbieranego.
- Teraz wasza kolej. – powiedziała Alice upijając łyk
wina.
- To nie fair! Wy macie lepszą drużynę! – zaprotestował
pijany Wojtek.
W sumie miał rację. Ja byłam z Alice i Robertem na Kubę,
Wojtka i Harry'ego. Temu ostatniemu to się widocznie nie podobało. Siedział
nabuzowany i gapił się na Alice, która ewidentnie flirtowała z Robertem. Ten
nie protestował. Widział również, że robi to na złość Loczkowi. Cóż, taki
rodzaj kobiety. Ja co chwilę zerkałam na Kubę (który był w całkiem dobrym
stanie) i obydwoje na przemian śmialiśmy się z nich albo z Wojtka, który nie
mógł zrozumieć, dlaczego siedzi w samej bieliźnie. W końcu jego drużyna
przegrywała i dzięki temu mogłam bezkarnie gapić się na gołe klaty Wojtka,
Harry'ego i Kuby.
- Przegraliście! –
powiedziała Alice rzucając karty na środek, a na jej twarzy zagościł szeroki
uśmiech.
Zresztą nie tylko na jej. Cała moja drużyna szczerzyła
się, odsłaniając cały zestaw przednich zębów. Kuba miał przerażoną minę.
Przełknął ślinę i spojrzał przerażony w dół. Wojtek sprawiał wrażenie, jakby
był totalnie naćpany, toteż jego wyraz twarzy był błogi. Harry był widocznie
wkurzony. Wyglądał, jakby miał zaraz zdjąć gacie i usiąść po turecku krzyżując
ręce na klatce piersiowej i robiąc minę obrażonej księżniczki.
- Sądzę, że to czas zakończyć grę… - powiedział blondyn.
- Dlaczego? – zapytał pijackim głosem Wojtek – Tak
świetnie się bawię!
Chłopak posłał mu mordercze spojrzenie. Zaśmiałam się.
- Może Kubuś ma rację. – powiedziałam.
Mina Alice i Roberta zrzedła. Harry wstał i zaczął iść w
kierunku rudowłosej wampirzycy. Ona widząc to złapała twarz Roberta w dłonie i
go pocałowała. Loczkowi, aż para z uszu wyleciała. Podszedł do piłkarza i
odepchnął go. Powiem szczerze, że mało mnie to wszystko obchodziło. Chciałam
jeszcze chwilę pogadać z Kuba, ale zobaczyłam, że usnął oparty o Piszczka na
kanapie. Wojtek cały czas badał zawartość pustej już butelki. Spojrzałam na
bijącą się dwójkę i śmiejącą Alice. Westchnęłam i poszłam spać do siebie.
* * *
Rano obudziłam się
porażona słońcem. Nie byłam ani wyspana, ani nie wyspana. Wampiry nie muszą
spać. Jak chcemy to możemy, ale nie musimy. Tak, czy siak poszłam w stronę
łazienki. Ubrałam, uczesałam i przygotowałam na spotkanie z Esme. Nie chciało
mi się, ale cóż. Jedyne co mi poprawiało humor to mój sen. Ten w którym
chłopaki przyszli do nas, graliśmy w pokera. Bardzo mi się to podobało.
Pomyślałam, że fajnie by było coś takiego zorganizować. Uśmiechnięta otworzyłam
drzwi od sypialni. Stanęłam w salonie i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- O ja pierdolę… - wykrztusiłam.
* * *
*Oczami Alice*
Cholera. Znowu piłam. A już miałam być
grzeczna. Z westchnieniem pozwoliłam, aby stan upojenia i związany z nim kac
spłynęły po mnie jak woda, zabierając ze sobą resztki snu. Dziękowałam bóstwom
wszelakim za możliwość natychmiastowego doprowadzenia się do porządku. Pewnie
gdyby nie ta umiejętność, wampiry nie byłyby takimi pijakami. Cóż, taki już los
potępionych dusz. Podniosłam się do pozycji siedzącej, próbując przypomnieć
sobie co takiego się wydarzyło, że byłam całkiem porządnie nawalona.
Rozejrzałam się po swojej sypialni. Odkąd Jasmine wróciła z tej arcytajnej,
piętnastoletniej misji, o której nie chciała pisnąć słowa, mieszkamy w jednym
apartamencie w czymś na kształt hotelu należącego do naszej „wampirzej
społeczności”. Ogólnie pokój był całkiem czysty, jeśli weźmiemy pod uwagę moje
standardy. Na krześle wisiało tyko kilkanaście ciuchów, pod biurkiem leżało
tylko kilka, no może kilkanaście par butów. Jak na mnie to szczyt ładu. Moją
uwagę przykuł jednak szczegół, który nie pasował do reszty. Na puszystym
bordowym dywanie leżała staroświecka sukienka poplamiona winem i czymś jeszcze,
czego pochodzenia wolałam się nawet nie domyślać. Zaraz, sukienka? W mojej
sypialni? Nagle wspomnienia poprzedniej nocy wróciły, a ja otworzyłam szeroko
oczy. Jak mogłam być tak głupia i bezmyślna, że wprowadziłam do całkowicie
tajnego budynku pełnego wampirów piątkę nic nie podejrzewających, pijanych
facetów? Swoją drogą, nawet jak na mnie to niezły połów. Zaśmiałam się i
podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarny, satynowy szlafrok i zarzuciwszy
go na siebie podeszłam do drzwi. Wejście do pokoju Jasmine znajdowało się dokładnie
naprzeciwko mojej sypialni, więc nic dziwnego, że gdy tylko pociągnęłam za
klamkę, zobaczyłam jak stoi w progu swojego pokoju. Miała szeroko otwarte oczy
wpatrzone w jakiś punkt po mojej prawej. Zamknęła za sobą drzwi i również
skierowałam tam swój wzrok.
- Ja pierdolę… - to
było pierwsze, co przyszło mi na język, ale Jass nie zamierzała nawet spojrzeć
na mnie z naganą. Sama była pewnie jeszcze bardziej zaskoczona zjawiskiem w
naszym salonie.
Na zielonej sofie
stojącej pośrodku pokoju leżało czterech nagich mężczyzn. Chociaż, zaraz, jeśli
policzyć głowy…
Pięciu. Pięciu
nagich mężczyzn leżało na sofie w moim salonie. No, nie całkiem nagich – Ci
trzej, których byłam w stanie rozróżnić spośród tej plątaniny kończyn miało na
sobie bokserki. Na wierzchu ludzkiej kanapki leżeli Lewandowski i Harry,
obejmujący się ściśle niczym Romeo i Julia na łożu śmierci. Robert, którego
otwór gębowy był wyraźnie otwarty, dokładnie obślinił plecy kolejnego nagusa,
który po dłuższej obserwacji okazał się być Łukaszem Piszczkiem we własnej
osobie. Żadne płyny wydobywające się z ust kolegi nie były w stanie przerwać mu
błogiego snu, podczas którego mocno obłapiał nogi kolejnego piłkarza, tym razem
Wojtka Szczęsnego. Biedny bramkarz spał przewieszony jak zwłoki przez oparcie
kanapy. Najmniej widoczny był Kubuś Błaszczykowski, którego głowa wystawała
spod pachy Roberta, a cała reszta jego ciała ukryta była pod cielskami kolegów.
Złapałam się ściany,
bo od trzęsienia się ze śmiechu straciłam równowagę.
Po chwili dołączyła
do mnie Jasmine, która aż usiadła na podłodze pod wpływem nagłej wesołości.
Czekałam tylko, aż Kuba się ruszy i cała ta Wieża Babel ułożona z ponętnych
męskich ciał runie.
Nasze śmiechy
przerwało jednak coś innego. Ktoś zapukał do drzwi. Cholera. Jakiś wampir chce
się dostać do naszego apartamentu, a na kanapie centralnie naprzeciwko wejścia
leży grupa pijanych ludzi.
Natychmiast
spojrzałam na Jass szukając u niej jakiegoś genialnego pomysłu na wybrnięcie z
tej sytuacji. Jednak w jej złotych tęczówkach dostrzegłam wyłącznie bezradność.
Znowu rozległo się pukanie, a ja w przypływie inspiracji podbiegłam do komody,
wyjęłam z niej czerwone prześcieradło i narzuciłam je na kochanych golasków.
Jasmine spojrzała na
mnie jak na idiotkę, ale nie mogła dłużej czekać, więc podeszła do drzwi i
przekręciła klucz. W hallu stał Alex i.. Timothy? Co on tu robił? Po jego
wczorajszym zainteresowaniu różnymi kobietami spodziewałabym się go raczej w
łóżku którejś z nich. Cóż, mój przyjaciel ponownie okazał się chodzącą zagadką.
- Możemy wejść? –
zapytał niepewnie Brown.
- Tak, jasne,
wchodźcie. – odpowiedziała Jasmine posyłając mi znaczące spojrzenie.
Skapowałam. Mam nie dopuścić ich do salonu. Ale w takim razie gdzie ona ich
zabierze? Do łazienki?
- Myślałem, ze
zobaczymy się na śniadaniu. Miałaś mi powiedzieć kogo wybrałaś. – powiedział
Alexander.
- Aaach, no tak.
Zupełnie zapomniałam. To wszystko przez ten bal, ta sukienka i to wszystko… -
moja opiekunka zaczęła się tłumaczyć, a ja prawie wybuchłam śmiechem. Zabawnie
było choć raz usłyszeć jak ona się tłumaczy, a nie odwrotnie. Choć kłamca z
niej żaden. Jak jej się udało sprzedać tym piłkarzom bajeczkę o byciu
tłumaczem? Ta kwestia pewnie na zawsze pozostanie dla mnie zagadką.
Alex już otwierał
usta, zapewne żeby przerwać jej bezsensowny monolog w który i tak nikt nie
uwierzył, ale w tej chwili spod prześcieradła wydobył się przeciągły jęk, potem
soczyste, tradycyjne polskie „KURWA MAĆ!”, a na koniec cała misternie ukryta
kupa nagich facetów opadła na podłogę jak lawina, z pewnością budząc lęk w
mieszkańcach piętra niżej.
Brown wytrzeszczył
oczy, a Tim zaśmiał się dźwięcznie i powiedział:
- Musiała być niezła
orgia, moje panie. Choć muszę przyznać, Jasmine, że po Tobie bym się tego nie
spodziewał. – zakończył z zadziornym uśmiechem, a Jass schowała twarz w
dłoniach. Ja za to patrzyłam na naszych kochanych golasków, którzy powoli
dochodzili do siebie, a to co zobaczyli z pewnością nie rozbawiło ich tak
bardzo jak mnie. Postanowiłam odezwać się, po angielsku, żeby każdy w pomieszczeniu
mnie zrozumiał.
- No panowie, myślę,
że na Was już pora.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Jak wam się podoba rozdział? Bo powiem szczerze, że nam przypadł do gustu:) Liczymy na komentarze:D Przepraszam, że jest to tak dziwnie napisane ale blooger mi coś się psuje.
I tak kompletnie z innej bajki. Dla fanek One Direction: Wicie, że jest nowa piosenka?!
Little Things
Dla początkujących piłkarek: Słyszałam, że Kuba ma zagrać w meczu z Realem. Co wy o tym sądzicie?
Little Things
Dla początkujących piłkarek: Słyszałam, że Kuba ma zagrać w meczu z Realem. Co wy o tym sądzicie?
Rooksha&Wariatka
P.S. Już poprawione, mam nadzieję :D Całusy, R.
P.S. Już poprawione, mam nadzieję :D Całusy, R.
Oczami Jasmine :)
OdpowiedzUsuńOczami Alice :)
Super!!
Pozdrowienia :*
Anonimowa :)
PS:Dziękuję za oczami... :)
Jeśli te dodatki ułatwiły czytanie, to się cieszymy :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie tworzę ósemeczkę, a Wariatka zabierze się za to być może już jutro. Dzięki, że chce Ci się czytać te wypociny :D
Całusy,
R.
Droga Rookscho nie pisz takich bzdur że to wypociny.Nigdy nie zapomnę loczków i Roberta jako "wizażystę" oraz tego połączenia :)
Usuńpozdrawiam :*
Anonimowa:)
PS: Mam nadzieje że macie wenę bo już nie mogę się doczekać
następnego rozdziału :)
Wena jest, obie tworzymy konsultując się przez telefon (narażając naszych kochanych rodzicieli na bankructwo ^^), plany sięgają już kilkunastu rozdziałów wprzód XD Nowy rozdział wkrótce ;)
OdpowiedzUsuńProwadzisz może jakiegoś bloga? Jeśli tak, to zostaw adres, z chęcią wejdziemy :D
Całusy,
R&W
Niestety nie :( i raczej nie zaloze w najblizszym czasie bo raczej bym sobie nie poradzila :)
OdpowiedzUsuńWierna Anoninowa czytelniczka :)
Hey guys, zarabisty rozdzial, myslalam ze sie poplacze ze smiechu :) I od razu latwiej sie polapac, kto co mowi :)
OdpowiedzUsuńHej Anonimie, sorki, że dopiero teraz odpowiadamy, ale wiesz jak to jest w naszej szacownej placówce szkolnej...
Usuńcieszymy się, że Ci się podoba :*
Tak na marginesie,to właśnie odrabiam karę :D
Całusy i do następnego :P
R&W