poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział siódmy



Proszę Was, drogie czytelniczki o uruchomienie wszelkich pokładów wyobraźni przed przeczytaniem tego rozdziału :D
<<<<<<<<<<<<<<< 

„Płyną noce, mijają dnie,
Niewiele pamiętam,
Upadam byle gdzie.”


*Oczami Jasmine*
„This could be
Para-para-paradise
Para-para-paradise
Para-para-paradise” – śpiewałyśmy z Alice.
Wracałyśmy razem z Kubą, Wojtkiem, Łukaszem, Robertem i oczywiście Harrym. Chłopaki uparli się, że nas odprowadzą, a ja nie miałam siły im tłumaczyć, że nie. Alice była w stanie totalnego upojenia. Uwiesiła mi się na ręku i wrzeszczała do ucha. Sporo dzisiaj wypiliśmy. Choć akurat w tej kwestii, wampir ma o wiele lepiej od człowieka. Możemy się uchlać, ale nie musimy tego odczuwać. Po prostu możemy, ale nie musimy. To na pewno plus, bo patrząc na chłopaków to będą mieć jutro gigantycznego kaca. Tak, czy siak śpiewałyśmy na cały regulator, a płeć przeciwna (w tym stanie, w którym była) zdołała zawyć na koniec „Ooooooooooo”. Nagle koło mnie pojawił się Kuba. Alice odkleiła się ode mnie i przykleiła się do Roberta, wprawiając tym samym w złość Harry'ego. Gdyby nie Wojtek, któremu nagle zachciało się nagle przytulić do Loczka, to pewnie rzuciłby się na przystojnego piłkarza.  W każdym razie blondyn przyglądał mi się troskliwie. Spojrzałam na swój strój. Piękna, śnieżnobiała suknia, nie była już taka śnieżnobiała. Szczególnie po tym, jak Alice wypluła na mnie zawartość swojego kieliszka z czerwonym winem. Stało się to wtedy, gdy Łukasz (pod wpływem całej butelki wódki) uklęknął i podarował stare, wymięte sreberko (w jego mniemaniu pierścionek z brylantem) Robertowi pytając „Zostaniesz moją żoną?”. Bobek spojrzał na niego, jak na idiotę i odpowiedział: „Są dwa, albo nawet trzy powody przez które odpowiem NIE!”. Po tych słowach Piszczu padł na podłogę i niestety on, jako jedyny, wracał na tarczy, a raczej na barkach Wojtka. Tak, czy siak Kuba patrzył na mnie z troską. Nagle zdjął marynarkę i nałożył mi ją na ramiona. Rozwiązał swoją muszkę i rozpiął trzy guziki przy koszuli. Nie było mi zimno, ale podobał mi się jego zapach, więc nie marudziłam.
- Dziękuje. – powiedziałam uśmiechając się.
On odwzajemnił gest. Szliśmy tak wsłuchując się w rozmowy chłopaków.
- Nie wiedziałam, że Harry tak świetnie mówi po polsku. – powiedziałam śmiejąc się.
- A ja, że Wojtek tak świetnie po węgiersku. – odpowiedział.
W tym momencie doszliśmy do naszego domu. Był to wielki, bardzo nowoczesny budynek. W końcu mieszkałyśmy tam nie same, lecz z całą zgrają wampirów. Po prostu wyborne towarzystwo!
- To co? Poprawiny? – zapytał nagle Wojtek, próbując ustawić Łukasza do pionu.
- No pewnie! – krzyknęła Alice, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć – Zapraszamy!
Posłałam jej mordercze spojrzenie, jednak ona go nie zauważyła zajęta wpuszczaniem chłopaków do środka.  Jedynie Kuba czekał i patrzył na mnie pytającym wzrokiem. Kiwnęłam głową, zapraszając go do środka.
- To coś… Jakby blok? – zapytał.
- Akademik dla wybrańców. – uśmiechnęłam się – Robię drugi kierunek studiów i wiesz…
- Mieszkacie razem?
- Tak jakby. Mamy dwie oddzielne sypialnie złączone wspólnym salonem.
- To fajnie! – powiedział przepuszczając mnie w drzwiach.
  *  *  * 
Gdyby ktoś teraz, nagle, wszedł do naszego pokoju to pewnie by wpadł w niezłą konsternację. Otóż na podłodze siedziały dwie dziewczyny i czterech chłopaków (Łukasz dogorywał na kanapie) i grało w pokera. Sądząc po ich stanie, w rozbieranego.
- Teraz wasza kolej. – powiedziała Alice upijając łyk wina.
- To nie fair! Wy macie lepszą drużynę! – zaprotestował pijany Wojtek.
W sumie miał rację. Ja byłam z Alice i Robertem na Kubę, Wojtka i Harry'ego. Temu ostatniemu to się widocznie nie podobało. Siedział nabuzowany i gapił się na Alice, która ewidentnie flirtowała z Robertem. Ten nie protestował. Widział również, że robi to na złość Loczkowi. Cóż, taki rodzaj kobiety. Ja co chwilę zerkałam na Kubę (który był w całkiem dobrym stanie) i obydwoje na przemian śmialiśmy się z nich albo z Wojtka, który nie mógł zrozumieć, dlaczego siedzi w samej bieliźnie. W końcu jego drużyna przegrywała i dzięki temu mogłam bezkarnie gapić się na gołe klaty Wojtka, Harry'ego i Kuby.
 - Przegraliście! – powiedziała Alice rzucając karty na środek, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Zresztą nie tylko na jej. Cała moja drużyna szczerzyła się, odsłaniając cały zestaw przednich zębów. Kuba miał przerażoną minę. Przełknął ślinę i spojrzał przerażony w dół. Wojtek sprawiał wrażenie, jakby był totalnie naćpany, toteż jego wyraz twarzy był błogi. Harry był widocznie wkurzony. Wyglądał, jakby miał zaraz zdjąć gacie i usiąść po turecku krzyżując ręce na klatce piersiowej i robiąc minę obrażonej księżniczki.
- Sądzę, że to czas zakończyć grę… - powiedział blondyn.
- Dlaczego? – zapytał pijackim głosem Wojtek – Tak świetnie się bawię!
Chłopak posłał mu mordercze spojrzenie. Zaśmiałam się.
- Może Kubuś ma rację. – powiedziałam.
Mina Alice i Roberta zrzedła. Harry wstał i zaczął iść w kierunku rudowłosej wampirzycy. Ona widząc to złapała twarz Roberta w dłonie i go pocałowała. Loczkowi, aż para z uszu wyleciała. Podszedł do piłkarza i odepchnął go. Powiem szczerze, że mało mnie to wszystko obchodziło. Chciałam jeszcze chwilę pogadać z Kuba, ale zobaczyłam, że usnął oparty o Piszczka na kanapie. Wojtek cały czas badał zawartość pustej już butelki. Spojrzałam na bijącą się dwójkę i śmiejącą Alice. Westchnęłam i poszłam spać do siebie.
*  *  *
 Rano obudziłam się porażona słońcem. Nie byłam ani wyspana, ani nie wyspana. Wampiry nie muszą spać. Jak chcemy to możemy, ale nie musimy. Tak, czy siak poszłam w stronę łazienki. Ubrałam, uczesałam i przygotowałam na spotkanie z Esme. Nie chciało mi się, ale cóż. Jedyne co mi poprawiało humor to mój sen. Ten w którym chłopaki przyszli do nas, graliśmy w pokera. Bardzo mi się to podobało. Pomyślałam, że fajnie by było coś takiego zorganizować. Uśmiechnięta otworzyłam drzwi od sypialni. Stanęłam w salonie i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- O ja pierdolę… - wykrztusiłam.
*  *  *

*Oczami Alice*
 Cholera. Znowu piłam. A już miałam być grzeczna. Z westchnieniem pozwoliłam, aby stan upojenia i związany z nim kac spłynęły po mnie jak woda, zabierając ze sobą resztki snu. Dziękowałam bóstwom wszelakim za możliwość natychmiastowego doprowadzenia się do porządku. Pewnie gdyby nie ta umiejętność, wampiry nie byłyby takimi pijakami. Cóż, taki już los potępionych dusz. Podniosłam się do pozycji siedzącej, próbując przypomnieć sobie co takiego się wydarzyło, że byłam całkiem porządnie nawalona. Rozejrzałam się po swojej sypialni. Odkąd Jasmine wróciła z tej arcytajnej, piętnastoletniej misji, o której nie chciała pisnąć słowa, mieszkamy w jednym apartamencie w czymś na kształt hotelu należącego do naszej „wampirzej społeczności”. Ogólnie pokój był całkiem czysty, jeśli weźmiemy pod uwagę moje standardy. Na krześle wisiało tyko kilkanaście ciuchów, pod biurkiem leżało tylko kilka, no może kilkanaście par butów. Jak na mnie to szczyt ładu. Moją uwagę przykuł jednak szczegół, który nie pasował do reszty. Na puszystym bordowym dywanie leżała staroświecka sukienka poplamiona winem i czymś jeszcze, czego pochodzenia wolałam się nawet nie domyślać. Zaraz, sukienka? W mojej sypialni? Nagle wspomnienia poprzedniej nocy wróciły, a ja otworzyłam szeroko oczy. Jak mogłam być tak głupia i bezmyślna, że wprowadziłam do całkowicie tajnego budynku pełnego wampirów piątkę nic nie podejrzewających, pijanych facetów? Swoją drogą, nawet jak na mnie to niezły połów. Zaśmiałam się i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarny, satynowy szlafrok i zarzuciwszy go na siebie podeszłam do drzwi. Wejście do pokoju Jasmine znajdowało się dokładnie naprzeciwko mojej sypialni, więc nic dziwnego, że gdy tylko pociągnęłam za klamkę, zobaczyłam jak stoi w progu swojego pokoju. Miała szeroko otwarte oczy wpatrzone w jakiś punkt po mojej prawej. Zamknęła za sobą drzwi i również skierowałam tam swój wzrok.
- Ja pierdolę… - to było pierwsze, co przyszło mi na język, ale Jass nie zamierzała nawet spojrzeć na mnie z naganą. Sama była pewnie jeszcze bardziej zaskoczona zjawiskiem w naszym salonie.
Na zielonej sofie stojącej pośrodku pokoju leżało czterech nagich mężczyzn. Chociaż, zaraz, jeśli policzyć głowy…
Pięciu. Pięciu nagich mężczyzn leżało na sofie w moim salonie. No, nie całkiem nagich – Ci trzej, których byłam w stanie rozróżnić spośród tej plątaniny kończyn miało na sobie bokserki. Na wierzchu ludzkiej kanapki leżeli Lewandowski i Harry, obejmujący się ściśle niczym Romeo i Julia na łożu śmierci. Robert, którego otwór gębowy był wyraźnie otwarty, dokładnie obślinił plecy kolejnego nagusa, który po dłuższej obserwacji okazał się być Łukaszem Piszczkiem we własnej osobie. Żadne płyny wydobywające się z ust kolegi nie były w stanie przerwać mu błogiego snu, podczas którego mocno obłapiał nogi kolejnego piłkarza, tym razem Wojtka Szczęsnego. Biedny bramkarz spał przewieszony jak zwłoki przez oparcie kanapy. Najmniej widoczny był Kubuś Błaszczykowski, którego głowa wystawała spod pachy Roberta, a cała reszta jego ciała ukryta była pod cielskami kolegów.
Złapałam się ściany, bo od trzęsienia się ze śmiechu straciłam równowagę.
Po chwili dołączyła do mnie Jasmine, która aż usiadła na podłodze pod wpływem nagłej wesołości. Czekałam tylko, aż Kuba się ruszy i cała ta Wieża Babel ułożona z ponętnych męskich ciał runie.
Nasze śmiechy przerwało jednak coś innego. Ktoś zapukał do drzwi. Cholera. Jakiś wampir chce się dostać do naszego apartamentu, a na kanapie centralnie naprzeciwko wejścia leży grupa pijanych ludzi.
Natychmiast spojrzałam na Jass szukając u niej jakiegoś genialnego pomysłu na wybrnięcie z tej sytuacji. Jednak w jej złotych tęczówkach dostrzegłam wyłącznie bezradność. Znowu rozległo się pukanie, a ja w przypływie inspiracji podbiegłam do komody, wyjęłam z niej czerwone prześcieradło i narzuciłam je na kochanych golasków.
Jasmine spojrzała na mnie jak na idiotkę, ale nie mogła dłużej czekać, więc podeszła do drzwi i przekręciła klucz. W hallu stał Alex i.. Timothy? Co on tu robił? Po jego wczorajszym zainteresowaniu różnymi kobietami spodziewałabym się go raczej w łóżku którejś z nich. Cóż, mój przyjaciel ponownie okazał się chodzącą zagadką.
- Możemy wejść? – zapytał niepewnie Brown.
- Tak, jasne, wchodźcie. – odpowiedziała Jasmine posyłając mi znaczące spojrzenie. Skapowałam. Mam nie dopuścić ich do salonu. Ale w takim razie gdzie ona ich zabierze? Do łazienki?
- Myślałem, ze zobaczymy się na śniadaniu. Miałaś mi powiedzieć kogo wybrałaś. – powiedział Alexander.
- Aaach, no tak. Zupełnie zapomniałam. To wszystko przez ten bal, ta sukienka i to wszystko… - moja opiekunka zaczęła się tłumaczyć, a ja prawie wybuchłam śmiechem. Zabawnie było choć raz usłyszeć jak ona się tłumaczy, a nie odwrotnie. Choć kłamca z niej żaden. Jak jej się udało sprzedać tym piłkarzom bajeczkę o byciu tłumaczem? Ta kwestia pewnie na zawsze pozostanie dla mnie zagadką.
Alex już otwierał usta, zapewne żeby przerwać jej bezsensowny monolog w który i tak nikt nie uwierzył, ale w tej chwili spod prześcieradła wydobył się przeciągły jęk, potem soczyste, tradycyjne polskie „KURWA MAĆ!”, a na koniec cała misternie ukryta kupa nagich facetów opadła na podłogę jak lawina, z pewnością budząc lęk w mieszkańcach piętra niżej.
Brown wytrzeszczył oczy, a Tim zaśmiał się dźwięcznie i powiedział:
- Musiała być niezła orgia, moje panie. Choć muszę przyznać, Jasmine, że po Tobie bym się tego nie spodziewał. – zakończył z zadziornym uśmiechem, a Jass schowała twarz w dłoniach. Ja za to patrzyłam na naszych kochanych golasków, którzy powoli dochodzili do siebie, a to co zobaczyli z pewnością nie rozbawiło ich tak bardzo jak mnie. Postanowiłam odezwać się, po angielsku, żeby każdy w pomieszczeniu mnie zrozumiał.
- No panowie, myślę, że na Was już pora.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Jak wam się podoba rozdział? Bo powiem szczerze, że nam przypadł do gustu:) Liczymy na komentarze:D Przepraszam, że jest to tak dziwnie napisane ale blooger mi coś się psuje. 
I tak kompletnie z innej bajki. Dla fanek One Direction: Wicie, że jest nowa piosenka?!
Little Things
Dla początkujących piłkarek: Słyszałam, że Kuba ma zagrać w meczu z Realem. Co wy o tym sądzicie?
Rooksha&Wariatka


P.S. Już poprawione, mam nadzieję :D Całusy, R.

7 komentarzy:

  1. Oczami Jasmine :)
    Oczami Alice :)
    Super!!
    Pozdrowienia :*
    Anonimowa :)
    PS:Dziękuję za oczami... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli te dodatki ułatwiły czytanie, to się cieszymy :D
    Ja właśnie tworzę ósemeczkę, a Wariatka zabierze się za to być może już jutro. Dzięki, że chce Ci się czytać te wypociny :D
    Całusy,
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Rookscho nie pisz takich bzdur że to wypociny.Nigdy nie zapomnę loczków i Roberta jako "wizażystę" oraz tego połączenia :)
      pozdrawiam :*
      Anonimowa:)
      PS: Mam nadzieje że macie wenę bo już nie mogę się doczekać
      następnego rozdziału :)

      Usuń
  3. Wena jest, obie tworzymy konsultując się przez telefon (narażając naszych kochanych rodzicieli na bankructwo ^^), plany sięgają już kilkunastu rozdziałów wprzód XD Nowy rozdział wkrótce ;)
    Prowadzisz może jakiegoś bloga? Jeśli tak, to zostaw adres, z chęcią wejdziemy :D
    Całusy,
    R&W

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie :( i raczej nie zaloze w najblizszym czasie bo raczej bym sobie nie poradzila :)

    Wierna Anoninowa czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey guys, zarabisty rozdzial, myslalam ze sie poplacze ze smiechu :) I od razu latwiej sie polapac, kto co mowi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Anonimie, sorki, że dopiero teraz odpowiadamy, ale wiesz jak to jest w naszej szacownej placówce szkolnej...
      cieszymy się, że Ci się podoba :*
      Tak na marginesie,to właśnie odrabiam karę :D
      Całusy i do następnego :P
      R&W

      Usuń